W dwie strony do Poraja. Trasa standard. Wałem do Al. Pokoju, dalej wzdłuż trasy. Od tej pory kropi aż do Poraja. Następnie Wrzosowa, Słowik, Kurwinów, N. Wieś, Zawodzie, Jastrząb, Poraj. Krótki popas na tamie i powrót tą samą trasą.
Kolejne kilometry przyzwyczajania do siodła. Tym razem szybki wypad do Olsztyna. Zimno, a ja jak głupi w krótkich ciuchach. Najpierw wałem, a później koło Guardiana i drogą p. poż. Powrót wmordwindowy przez Skrajnicę i rowerostradę.
Trochę kręcenia w celu rozruszania mięśni po weekendzie. Trasa do Olsztyna jak zwykle, dalej Turów, Bukowno, Małusy Wlk., Małusy Małe, Brzyszów, Srocko, Mirów i do domu. Od Bukowna walka z mordewindem. Za zimno na krótkie ciuchy, ale wytrzymałem.
Wypad na szybko w celu dobicia kwietniowego przebiegu do 500km (na bikestats jest mniej, bo postanowiłem nie dodawać rowerowego szrotu). Wynik całkiem przyzwoity zwłaszcza, gdy wziąć pod uwagę, że rowerowanie na serio zaczęło się gdzieś w połowie kwietnia. Trasa z Północy do aresztu, dalej wałami na Kucelin, koło Guardiana, Kusięta, tutaj wjeżdżam w las i terenem do Skrajnicy, a dalej asfaltem do Olsztyna. Krótki postój na rynku i powrót asfaltem przez Skrajnicę, rowerostradą i dalej wałami do domu.
Marne trzydzieści pare kilometrów po mieście. Cała trasa to testowanie po myciu i konserwacji (m.in. kaseta i łańcuch) rowera po piątkowym laniu. Trasa z Północy na cmentarz komunalny zobaczyć bunkry. Dziwne, tyle lat, a to dopiero pierwszy raz w tych okolicach. Następnie przez Jasną Górę i Aleje na Złotą. Powrót przez Kiedrzyńską.